• Wydanie nr 29/03/2024 z dnia 29 marca 2024 roku, ISSN 2392-215X

Małe miasta na celowniku Sfinks Polska

Spółka Sfinks Polska szuka nowych lokalizacji, by rozbudować swoją sieć restauracji. Lokale będą powstawały już nie tylko dużych aglomeracjach. Okazuje się bowiem, że w Polsce rośnie zapotrzebowanie na podobne miejsca także w mniejszych miastach. Firma myśli też o wejściu na rynek niemiecki.

Do Sfinks Polska należy dziś 111 lokali, w tym blisko 100 działających pod szyldem Sphinx. Pozostałe to restauracje Chłopskie Jadło z tradycyjną polską kuchnią oraz inspirowane kuchnią chińską restauracje Wook. W planach spółki jest otwarcie nowych lokali, zgodnie ze strategią do 2020 roku ma ich działać około 200. Nowością jest to, że nie będą one powstawały już tylko w dużych miastach.

– Odkrywamy teraz mniejsze miasta i jest to dla nas duża nowość – podkreśla w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Inwestor Sylwester Cacek, prezes zarządu Sfinks Polska.  Chodzi o miejscowości o dużym potencjale turystycznym bądź np. o bardzo małym bezrobociu, czyli też o dużym potencjale sprzedaży. I mamy takie ciekawe otwarcia, które bardzo dobrze pracują, więc jest to dla nas nowość, bo do tej pory nastawialiśmy się głównie na duże aglomeracje, więc być może będziemy ostrożnie i powoli wchodzili też w mniejsze.

Sylwester Cacek dostrzega też, że marka jego spółki jest atrakcyjna dla inwestorów działających na rynkach w innych krajach. Spółka dostaje sporo pytań o franczyzę czy masterfranczyzę. Decyzje jednak zapadną dopiero w przyszłym roku, gdy spółka zyska przekonanie, że inwestycja zagraniczna będzie się rozwijać dobrze i szybko.

– Najbardziej przyjazny dla nas rynek to Niemcy. Jest on duży, wprawdzie restauracji też jest tam dużo, przez co konkurencja też jest duża konkurencja, ale myślę, że wcale nie jesteśmy tam bez szans, patrząc po tym, jak dużo Niemców odwiedza nasze restauracje na zachodzie Polski. Są rodziny, które specjalnie przyjeżdżają do Sphinksów, więc myślę, to pójście w kierunku Niemiec jest takie naturalne w tej chwili.

Z badań, jakie w listopadzie robiła dla Sfinksa firma IQS, wynika, że konkurencją dla sieci są pojedyncze prywatne restauracje czy pizzerie, a nie konkurencyjne sieci. To raczej lokale należące do Sfinksa powinny odbierać im klientów. Spółka zamierza koncentrować się na otwarciach lokali marki Sphinx. To dlatego, że uważa je za model sprawdzony, dobrze dopracowany i chce dojść do maksymalnego pułapu liczby restauracji, na jakie jest miejsce w Polsce. Będzie też inwestować w restauracje sieci Chłopskie Jadło, która po epoce problemów zaczyna sobie radzić znacznie lepiej.

 Wzrost sprzedaży kwartał do kwartału był 12,9 proc., praktycznie na porównywalnej sieci  informuje prezes zarządu Sfinks Polska. W związku z tym zaczyna to wyglądać bardzo ciekawie. Chłopskie jadło powoli osiąga nasz wewnętrzny wskaźnik efektywności, co oznacza, że marża plus czynsz do obrotu dochodzą prawie do tych, które wypracowuje Sfinksów, więc to będzie na pewno druga marka, na którą zaczniemy mocno stawiać.

Trzecia z sieci należących do Sfinksa, restauracje Wook z kuchnią chińską, także ma być rozwijana lub przekształcana. Zmiany czekają np. sztandarowy lokal tej sieci, przy warszawskim hotelu Marriott, który okazał się za duży na samodzielną restaurację, a za mały na lokal typu „all you can eat” (jesz, ile chcesz – red.).

– Na rynku 28 proc. klientów twierdzi, że lubi kuchnię chińską  zwraca uwagę prezes Sylwester Cacek ze Sfinks Polska. – Wśród klientów Sphinksa aż 48 proc. tak twierdzi, czyli połowa klientów, więc dołożenie możliwości chodzenia do chińskiej restauracji, myślę, że jest ciekawym kierunkiem rozwoju. A jeżeli chodzi o Marriott, to przymierzamy się tam do zrobienia tam dwóch restauracji, mniejszego Wooka, bo to jest 800 metrów, i większego Sfinksa.

Źródło: newseria.pl